Ech, to już ostatni dzień naszego pobytu na Terceirze (ale nie koniec pobytu na Azorach
;)) Przed południem udało nam jeszcze się wybrać na półwysep Monte Brasil (znajduje się tuż koło Angry). Do samej góry wejść nam nie było dane, zabrakło czasu, ale zdążyłyśmy zauważyć, że na pewno warto tam się wybrać, gdyby ktoś się nad tym zastanawiał
;) Z Monte Brasil jest piękny widok na całą Angrę, jak też wybrzeże Terceiry.
Prawie obok z Monte Brasil znajduje się bardzo fajny plac zabaw dla dzieci, jak też plac ćwiczeń dla dorosłych. Na pewno polecam!
:)Dziękuję za komentarze
:) Na Flores i Corvo nie byłam, ale chętnie w swoim czasie tam się wybiorę
;) Tymczasem ciąg dalszy mojej relacji...
Pico, Faial, Sao Jorge (25.05 – 31.05)
Szkoda było żegnać się z Terceirą, bo jednak zostały nie zaliczone piesze szlaki, jak też nie wszystkie jaskinie były obejrzane, ale cóż, następne wyspy czekały
;)
Lot na wyspę Pico trwał jedynie ok. 30 min., ale pogoda zmieniła się diametralnie. Wyspa spotkała nas pełnym słońcem, zupełnie innymi gatunkami roślin. Wszędzie był widoczny powulkaniczny krajobraz, tzn. rosną małe krzaki albo zupełnie drobna trawa, drzew prawie w ogóle nie ma. Z drugiej strony pełno tam jest winorośli, a dokładnie pól przedzielonych kamieniami na kształt siatki, dzięki czemu winogrona są chronione przed wiatrem i mogą szybciej dojrzewać.
Na lotnisku znowu uzupełniłyśmy nasze zasoby o mapy wysp centralnych (Pico, Faial oraz Sao Jorge), a potem taksówką dojechałyśmy do hotelu (koszt taksówki 12€). Tym razem nocowałyśmy w Villa da Madalena (http://www.villadamadalena.com/). Był to nasz zdecydowanie najdroższy do tej pory hotel na Azorach, ale z drugiej strony też najbardziej komfortowy. Hotel znajduje się w mieście Madalena, lokalizacyjnie jest umieszczony na wzgórzu, dlatego z okien hotelu oraz balkonu widać nie tylko ocean, ale też sąsiednią wyspę Faial. Wspaniała miejscówka jednym słowem!
26 maja
Trasa dnia: wyspa Faial: Peter Cafe Sport (muzeum scrimshaw) – Vulcão dos Capelinhos – krater Caldeira – Porto Pim (Senhora da Guia) – Marina da Horta
Od czego by tu zacząć… Na wyspie Faial byłyśmy tylko przez 1 dzień, niestety, ale jak powiedziałaby moja jedna znajoma optymistka, dzięki temu mamy po prostu niepodważalny powód, by tam wrócić!
:D Mam nadzieję, że dokładnie tak będzie i że pewnego dnia tam powrócę, by nadrobić zaległości, a z pewnością jest co tam robić
;)
W celu zaoszczędzenia czasu i ułatwienia sobie zwiedzania na Faial wynajęłyśmy samochód, dlatego o komunikacji publicznej na tej wyspie nic napisać nie mogę. Samochód wypożyczyłyśmy znowuż przez Ilha Verde (tzn. za pośrednictwem Economy Car Rentals).
Na wyspę dostałyśmy się promem (czas w podróży – 30 min., koszt 3,4 €).
Zwiedzanie wyspy rozpoczęłyśmy od spaceru po mieście Horta (stolica Faial), trzeba było koniecznie wejść do Peter Cafe Sport – tradycyjnej kawiarni żeglarzy z całego świata. Na ścianach, na suficie, dosłownie wszędzie w kawiarni pełno jest flag z całego świata (polska również była i to nie jedna
;)) Menu jakoś specjalnie nie zachwyca, ale herbatę albo kawę jak najbardziej zamówić można
:)
W tym samym miejscu, tyle że na piętrze Peter Cafe Sport znajduje się Museu do Scrimshaw (wejście kosztuje 2 €) – muzeum rzeźby wykonanej na zębach lub kości wielorybów, niektóre przedstawione eksponaty pochodzą z 1884r. Warto wejść do tego muzeum, bo gdzie indziej można zobaczyć tego typu arcydzieła… Z drugiej strony to dobrze, że tego typu sztuka dotyczy już raczej przeszłości, niż przyszłości, bo szkoda wielorybów. Jeszcze trochę i wiele gatunków wielorybów może po prostu zniknąć z oceanów, niestety.
Dalej ruszyłyśmy do pozostałości po wulkanie Vulcão dos Capelinhos. Wybuch wulkanu nastąpił wcale nie tak dawno w 1957r., w wyniku którego wyspa Faial powiększyła się o 2,5 km nowego terytorium. Na szczęście nikt nie zginął, wszyscy zdążyli się ewakuować. Teraz to miejsce wzbudza podziw, jeżeli chodzi o swoją wielkość, czarną ziemię albo bardziej pozostałości popiołu i lawy.
Jak najbardziej można wejść na sam krater, widoczny jest stamtąd piękny krajobraz, duża ilość mew.
Krater Caldeira nie udało się nam zobaczyć, w tej części wyspy była zbyt duża mgła, widoczność sięgała jakieś 10-15m. Szkoda, ale to, co zobaczyłyśmy w drodze do góry, to było nasze
;)
Chciałabym jeszcze wspomnieć o Porto Pim (Senhora da Guia). Jest to półwysep, który znajduje się tuż obok Horty. Koniecznie trzeba tam pojechać albo wejść pieszo (jak najbardziej da się to zrobić
;)). Z góry jest widoczna nie tylko Horta, ale też cała wyspa Faial, jak też Pico. Tu też znajduje się chyba najlepsza na całych Azorach plaża (szeroka, piaszczysta i z ciepłą wodą, co jest chyba najważniejsze!
;))
Na wyspie Faial wszyscy turyści podziwiają też port Marina da Horta, a dokładniej oglądają wszystkie malowidła pozostawiane przez żeglarzy (wcześniej malowano „na szczęście”, by szczęśliwie dopłynąć do celu, a dziś nowe rysunki zostawia się bardziej w celu zachowania tradycji. Cóż można i tak
:)) My z kolei podziwiałyśmy nie tylko rysunki, ale też mega drogie jachty…
;)
Dziękuję wszystkim za kolejne komentarze
:) Azory ładne są i tyle, cóż tu więcej dodać, aczkolwiek rzeczywiście nie jest to kierunek dla każdego
;) I kontynuuję swoją relację
;)
27 maja
Trasa dnia: wyspa Sao Jorge
Na tej wyspie byłyśmy tylko przez 1 dzień. Szkoda, ale ile trzeba by mieć urlopu, by móc dokładnie zwiedzić każdy zakątek Azorów?! Teraz przynajmniej nie muszę się zastanawiać, gdzie mogę spędzić każdy następny urlop, starczy rozrywki na całkiem sporą ilość urlopów
;) Wracając do relacji…
:) Z Pico na Sao Jorge dopłynęłyśmy promem (zajęło nam to 1 godz. 20 min. oraz 10 € koszt biletu w jedną stroną. W trakcie podróży można nie tylko obserwować delfiny, ale przy odrobinie szczęścia można też zobaczyć wieloryby! W naszym przypadku udało się z daleka wypatrzeć, jak wieloryb puszcza fontanny
:)
Na Sao Jorge również wypożyczyłyśmy samochód. 1 dzień to zbyt mało, by korzystać z transportu publicznego. Z drugiej strony, jeżeli wynajęcie samochodu nie wchodzi w grę, to lepiej zobaczyć cokolwiek, niż nic!
;)
Nasze następne autko
;)
Jakiejś specjalnej trasy w przypadku Sao Jorge nie układałyśmy. Jechałyśmy przed siebie wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się na wszystkich możliwych punktach widokowych.
Widziałyśmy kolejne azorskie wodospady, znowu liczne kapliczki ku czci Ducha Św.
Udało nam się znaleźć i spróbować tradycyjne dla wyspy Sao Jorge ciastka – Espécies
;) , Zobaczyłyśmy, jak Azorczycy uprawiają kawę, a potem suszą, mielą i dają przepyszną kawę do spróbowania turystom!
;) Otóż pochwalę się, że dla nas również zrobiono świeżutką kawę z ziaren, a potem pokazano domową uprawę
:D Gdyby ktoś był zainteresowany, proszę odnotować sobie miejscowość Fajã dos Vimes
;)
Z powodu dużej mgły, dotyczyło to zwłaszcza terenów położonych w górach, niestety, nie udało się zbyt dużo zobaczyć. Z drugiej strony (coż za wspaniała wiadomość!
;)) musimy koniecznie tam wrócić, bo ewidentnie pozostały braki w zwiedzaniu
:D Tak na marginesie Sao Jorge jest moim zdaniem doskonałym miejscem na liczne górskie wędrówki. Stopień trudności pewnie jest w zasięgu niemal każdego, z kolei ilość szlaków jest przeogromna + ze wszystkich wysp na których byłyśmy, na Sao Jorge turystów można chyba było policzyć na placach jednej ręki
;)
I jeszcze jedno miejsce, które udało nam się jakimś trafem zaliczyć
:) Istnieje opinia, że na Sao Jorge jest produkowany najlepsze ser w całej Portugalii. Trudno mi do tego się ustosunkować, bo raczej nie jestem znawcą serów
;), ale chętnie skorzystałam z okazji zobaczenia i podziwiania domowej manufaktury zajmującej się produkcją sera!
:) Serownia, którą widziałyśmy, znajduje się w wiosce Santo Amaro. Żeby nie było nieporozumień, tam nie ma zorganizowanych wycieczek, ale na prośbę zainteresowanych życzliwi Azorczycy jak najbardziej pokazują to, w czym są dobrzy i co jest dla nich ważne. Mogłyśmy nie tylko zobaczyć, ale też spróbować wspomniany ser. W podziękowaniu za „wycieczkę”, jak też dla przyjemności własnego podniebienia kupiłyśmy odrobinę sera na „zaś” (niestety, nie mogłyśmy kupić całego kilkukilogramowego kawałka sera, easyjet raczej nie „zniósłby” takiej ilości bagażu podręcznego
:D)
Ostatnie spojrzenie na Sao Jorge, Velas i prom zabiera nas z powrotem na wyspę Pico…
bepaja1 napisał:
Swietna relacja. Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie? No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.
Wrażenia ze zwiedzania wyspy Pico są niżej
;) Jeżeli chodzi o wybór którejś wyspy, to 10 dni to jest dobry czas, by zobaczyć Sao Miguel (największą wyspę), a potem skupić się na wyspach centralnych, pomiędzy którymi można niewielkim kosztem przemieszczać się promem (mam na myśli Faial, Pico i Sao Jorge). Nie oznacza to jednak, że te wyspy są najładniejsze
;) Naprawdę wszystkie wyspy są piękne i warte zobaczenia, jak też różnią się między sobą, dlatego trudno wybrać tę "naj". Osobiście chciałabym wrócić na każdą z tych wysp, a przecież nie widziałam jeszcze Flores i Corvo (też podobno wyjątkowe), Graciosa, Santa Maria... Po powrocie z wyjazdu proszę podzielić się wrażeniami
;)
-- 05 Wrz 2015 22:53 --
Cieszę się, że moja relacja komuś się przydaje, więc kontynuuję
;)
28 maja
Trasa dnia: wejście na górę Pico
Wejście na Pico trudno opisać… Z jednej strony na Pico może wejść absolutnie każdy, ponieważ od strony umiejętności technicznych nie ma jakichś specjalnych wymagań. Z drugiej strony wejście na górę jednak wymaga dużo sił, energii i chociaż podstawowych zasad bezpieczeństwa (tzn. dobre obuwie trekkingowe, jak też przynajmniej 1l wody ze sobą). Góra Pico jest najwyższym szczytem Portugalii, znajduje się 2351m n.p.m. oraz 6098m mieści się pod wodą (dane z Wikipedii
;)) Góra rzeczywiście robi wrażenie zarówno przed wejściem, jak też w trakcie, a nawet po wejściu trudno uwierzyć, że tam weszłyśmy
;)
Z Madaleny do Casa da Montanha do Pico dojechałyśmy taksówką (20€). Myślałyśmy, że za wejście na szlak trzeba będzie coś zapłacić, ale nie, wejście było darmowe. Opłata jest pobierana tylko w sezonie, czyli w czerwcu-lipcu. W punkcie turystycznym Casa da Montanha do Pico powiedziano nam, na co mamy zwracać uwagę, co mamy robić, jeżeli się zgubimy; musiałyśmy wypełnić ankietę z naszymi danymi + podać orientacyjny czas powrotu; dostałyśmy krótkofalówkę na wypadek nieprzewidzianych okoliczności oraz poinformowano nas, że ewentualna akcja ratunkowa będzie kosztować nas co najmniej 1000 €. Podsumowując, załapałyśmy, że wejście na Pico to rodzaj bardzo odpowiedzialnego odpoczynku
:)
W Casa da Montanha panowała tak duża mgła, że wydawało się, że nasze wejście tego dnia kompletnie nie ma sensu, że przecież przy takiej widoczności nic nie zobaczymy… Na szczęście im byłyśmy wyżej, tym intensywniej świeciło słońce, tym ładniej było wkoło, aż w którymś momencie zupełnie zniknęłyśmy za chmurami
;)
Obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą krem przeciwsłoneczny! Szkoda skóry
;) Słońce jest na tyle intensywne, że bardzo łatwo się spalić
:)
Z powodu bliskiej odległości od lotniska było widać, jak lecą samoloty…
Dzień w każdym razie był udany, chociaż wieczorem już ledwo ciągnęłyśmy te nasze nogi…
:) Czasowo wejście nam zajęło ok. 3,5h, zejście ok. 3h.
Na Pico polecamy restaurację Restaurante Marisqueira Ancoradouro w Areia Larga (to jest niedaleko Madaleny, nam spacer wzdłuż wybrzeża zajmował ok. 15 min). Jeżeli chodzi o restaurację, to mają wspaniałą obsługę, jeszcze lepsze jedzonko, przepiękny widok na ocean oraz wyspę Faial z tarasu, jak też ceny są dość przystępne. Trafiłyśmy do tej restauracji z polecenia miejscowych i również polecamy!
;)
Szlak zaczyna się w Porto do Calhau oraz kończy się w Areia Larga (dokładnie tej miejscowości, w której znajduje się wyżej polecana przez nas restauracja
:)) Szlak sam w sobie jest bardzo łatwy i wyciszający, powiedziałabym. Idzie się wzdłuż winorośli, potem wzdłuż oceanu, cały czas nie tracąc z widoku wyspy Faial. Czasowo spacer zajmuje ok. 2-3h.
Niezła relacja. Również z czystym sumieniem mogę polecić Azory. Na Tercierze nie byłem, osobiście największe wrażenie na mnie zrobiły Corvo i Flores. Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg...
Fajna relacja, myślałam, że tydzień na Azory jest wystarczający, tymczasem okazuje się, że można tam spędzić więcej czasu i jest co oglądać. No i fajne jest to, że nie jest to jeszcze b. popularna destynacja i nie odpoczywa się w tłumie.
Dzieki Waszej relacji potwierdza sie to co o Azorach wiedzialem. To nie jest miejsce dla wszystkich. Piekna przyroda i brak turystyki masowej to plus. Nie ma tam masowej bazy hotelowej jak na Kanarach, nie ma "zlotych plaz", parkow rozrywki dla gawiedzi i "dzieciaczkow", dyskotek, klubow itp. Pogoda tez robi swoje. Zmienna i potrafi nawet latem zaskoczyc. Wszystko co lubie
:-) Wasza relacja zacheca by tam sie wybrac.Wysłane z mojego X2_Twin przy użyciu Tapatalka
Pogoda... Miałyśmy fajną pogodę, udało nam się
;) Coś w okolicy +20-23 st. W dzień przeważnie chodziłyśmy na krótki rękaw, rano i wieczorem + na promie, gdzieś wyżej w górach była przydatna bluza. Zachmurzenie i mgłę widziałyśmy nieraz, ale jeżeli chodzi o deszcz, to chyba ze 2 razy nam się zdarzyło, ale zawsze to były deszcze przelotne
:)
Swietna relacja.Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie?No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.
bepaja1 napisał:Swietna relacja.Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie?No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.Wrażenia ze zwiedzania wyspy Pico są niżej
;) Jeżeli chodzi o wybór którejś wyspy, to 10 dni to jest dobry czas, by zobaczyć Sao Miguel (największą wyspę), a potem skupić się na wyspach centralnych, pomiędzy którymi można niewielkim kosztem przemieszczać się promem (mam na myśli Faial, Pico i Sao Jorge). Nie oznacza to jednak, że te wyspy są najładniejsze
;) Naprawdę wszystkie wyspy są piękne i warte zobaczenia, jak też różnią się między sobą, dlatego trudno wybrać tę "naj". Osobiście chciałabym wrócić na każdą z tych wysp, a przecież nie widziałam jeszcze Flores i Corvo (też podobno wyjątkowe), Graciosa, Santa Maria... Po powrocie z wyjazdu proszę podzielić się wrażeniami
;)
:o Dziwne, u mnie wszystko dobrze się wyświetlało... Jednak usunęłam wszystkie linki i jeszcze raz wstawiłam zdjęcia od nowa. Mam nadzieję, że teraz będą widoczne dla wszystkich
;) Co prawda, niektóre zdjęcia zrobiły się malutkie (też nie mam pojęcia dlaczego...
:evil:) Ech, nie ma lekko, trochę techniki i człowiek się gubi
;)
Świetna relacja. Do tej pory wydawało mi się że wystarczą 3-4 dni na Azory ale po jej lekturze muszę skorygować plany
:-)Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznym
Bardzo ciekawa relacja, treściwa i niedługa, taka pigułka perfect a zdjęcia udane. Byłem na Azorach w II połowie czerwca. Moja trasa kolejno Warszawa Ch.-Lizbona-Faial(baza 6 dni w Horta)-Pico-Faial-Sao Jorge-Faial-Sao Miguel(baza 6 dni w Ponta Delgada)-Lizbona-Modlin. Po powrocie przymierzałem się napisać tutaj relację, wiele faktów a nawet odniesionych wrażeń pokrywa się z moimi więc niedługo zamieszczę fotorelację z minimum komentarzy. Nie miałem tyle szczęścia co Wy - widziałem tylko lekko wynurzony grzbiet wieloryba i kilka delfinów oraz żółwia, miałem słaby refleks i moje zdjęcia z wyprawy na ocean zaliczam do nieudanych, korzystałem z tej samej firmy lecz był to statek a nie łódź pontonowa. Na statku było wielu przepychających się turystów... Nie wchodziłem na Pico, byłem tylko u podnóża tego wulkanu, Wy miałyście niesamowity widok będąc wyżej od poziomu chmur - widok samolotu nad chmurami, ciekawe zdjęcie. Gratuluję! Ja na pewno kiedyś wrócę na Azory, czeka mnie zwiedzanie pozostałych wysp a niektóre miejsca chciałbym zobaczyć ponownie i być może wejść na Pico.
Wintermute napisał:Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznymCo konkretnie Ciebie interesuje? Rozkład podawać nie ma sensu, bo rozkład zmienia się. Z kolei na każdym lotnisku oraz w informacji miejskiej można dostać rozkład jazdy autobusów (na rozkładzie są podane nie tylko numery i godziny odjazdu, ale też miejscowości - kierunek jazdy + mapka z zaznaczoną trasą jazdy, więc bardzo łatwo tym się posługiwać
;) ) -- 07 Wrz 2015 22:52 -- wulkan napisał:... więc niedługo zamieszczę fotorelację z minimum komentarzy...Czekam zatem z niecierpliwością i naprawdę z przyjemnością zobaczę zdjęcia, a i komentarze chętnie przeczytam
:) Jeżeli chodzi o wyprawę na oglądanie wielorybów, to następnym razem polecam jednak ponton. Wszyscy turyści (w pontonie mieści się pewnie ok.12-16 os.) mają swoje wyznaczone miejsce, nikt nie przemieszcza się (raczej
;) ), dlatego łatwiej o zaplanowanie zrobienia zdjęcia. A dalej albo refleks, albo szczęście, albo dobry sprzęt z możliwością robienia dobrych zdjęć seryjnych, bo inaczej niestety... moje zdjęcia też nie są powalające, no ale coś mi się udało uchwycić
:D
alesikpl napisał:Wintermute napisał:Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznymCo konkretnie Ciebie interesuje? Rozkład podawać nie ma sensu, bo rozkład zmienia się. Z kolei na każdym lotnisku oraz w informacji miejskiej można dostać rozkład jazdy autobusów (na rozkładzie są podane nie tylko numery i godziny odjazdu, ale też miejscowości - kierunek jazdy + mapka z zaznaczoną trasą jazdy, więc bardzo łatwo tym się posługiwać
;) ) Nie rozchodzi się o podawanie rozkładu. Jest natomiast różnica czy bus jeździ gdzieś raz/dwa razy dziennie czy co godzinę od 7 do 21. Z taką wiedzą łatwiej planować wyjazd. Jeśli masz mapki z zaznaczonymi trasami to myślę, że też warto dorzucić do relacji albo wrzucić do tematu z transportem na Azorach. Duża ilość lajków gwarantowana
;-)
Najlepiej poruszać się wynajętym samochodem lub pieszo ale nie każdy może więc pozostają autobusy. Po mieście Ponta Delgada krążą MiniBusy, bilety są bardzo tanie, niestety nie pamiętam dokładnej ceny ale poniżej 1 Eur. Wiele osób miejscowych oraz turystów korzysta z nich aby dostać się do górnej części miasta w konkretnym celu np.do supermarketu,takiej ich "galerii".Na Sao Miguel są bodajże trzy firmy autobusowe a linii w sumie kilkanaście. W Ponta Delgada wszystko zaczyna się na Avenida, głównej ulicy ciągnącej się wzdłuż portu. Na tej ulicy lub okolicznych uliczkach mieszczą się banki,poczta,informacja turystyczna, agencje turystyczne, baseny, sklepy ,bary, restauracje i w końcu przystanki autobusowe. Najlepiej zajść do informacji turystycznej gdzie można otrzymać rozkłady jazdy a miłe panie zaznaczą kolorowym "zakreślaczem" trasy i godz.odjazdów/przyjazdów do miejsc , które nas interesują. Nie tak łatwo samemu znaleźć odpowiedni przystanek gdyż na Avenida jest kilka przystanków - są to wiaty z miejscami do siedzenia ale jest na nich pełno reklam a nie ma nazw firm autobusowych ani rozkładów jazdy. Trzeba pytać miejscowych, oni chętnie wskażą właściwy przystanek nawet jeżeli nie znają j.ang. wystarczy pokazać im kartkę lub rozkład z nazwą miejscowości.Jedna miła pani wskazała mi przystanek.Okazało się ,ze jedziemy tym samym autobusem a siadła specjalnie koło mnie by towarzyszyć mi w podróży i opowiadzieć swoją historię.Wiekszośc jej rodziny bracia, siostry, syn, kuzyni wyjechali do pracy w Ameryce ale ona nie lubi Ameryki i amerykanów, mogłaby pojechać ale woli zostać tutaj, na wyspie. W czasie jazdy pokazywała mi najładniejsze i najciekawsze miejsca, kościółki,uprawy itp. Najciekawsze było to, że ona mówiła po portugalsku, którego ja nie znam, pokazywała na migi, rysowała na bilecie, pokazywała podniszczone zdjęci i obrazki ze świętymi patronami a tak wiele mi opowiedziała w ciągu 40 minut...
http://www.smigueltransportes.com/To jest link na stronę transportu publicznego na Sao Miguel. Jest tam mapa całej wyspy z wykazem tras poszczególnych przewoźników (jest ich 3). Może to będą przydatne informacje, ale mi osobiście nie przydały się przed wyjazdem. Wybrałam po prostu szlaki piesze, a transport potem dopasowałam
:) Zrobiłam też skan mapek/rozkładu, który dostałam w informacji turystycznej na lotnisku, ale jakość jest niepowalająca, więc nie wiem, czy to komuś się przyda... no cóż, muszę robić jeszcze raz, bo wyszło, że pdf nie można umieścić...
:( Cierpliwości zatem, spróbuję potem jeszcze raz
;)
alesikczy rezerwujac loty pomiedzy wyspami w sata,wybierajac opcje uczniowie -studenci mialas taka sytuacje ,ze po wybraniu destynacji i po wcisnieciu/ lot w jedna strone/ atomatycznie przekierowywalo Cie do rezerwacji w 2 strony,czyli tam i z powrotem i liczylo za lot podwojnie? i druga rzecz czy promy kursuja rowniez po sezonie letnim.pozdrawiam oli
Dla wybierających się w podróż po Azorach:Przed chwilą kupiłam bilety na trasie Ponta Delgada - Terceira - Lizbona za 28 euro na styczeń 2016 liniami SATA
:)OTA - lastminute.com, płatność MasterCard Debit
Ech, zazdroszczę w takim razie!
;) Ukazał się w końcu przewodnik o Azorach (wydawnictwo Bezdroża), więc może tam coś jest ciekawego o Santa Maria... Sprawdź w Empiku, bo ostatnio tam widziałam ten przewodnik. Mnie w tym roku też b. kusiło kupić bilety na Flores i Corvo, no ale cóż... wygrała Madera, ale Azory na pewno też jeszcze będą
;) Napisz relację/wrażenia po powrocie z wysp!
Przewodnik zamówiłem, wysyłka jest w drodze. Autor wraz z żoną wydali wcześniej e-przewodnik, nawet sugerowałem, żeby wydali wersję książkową, być może przyczyniłem się do tego
:)
Przewodnik jest ok ale nie ma w nim zbyt wiele o Santa Maria. Trochę informacji ogólnych + propozycja trasy pieszej. Mała wyspa to i informacji niewiele
:-)
Jak wybieracie sie w podróż, nie zapomnijcie o działającej krótkofalówce. Już niejednokrotnie nam w takiej podróży się przydała. Nie trzeba ją przecież kupować, można wypożyczyć, np. w http://www.dalesradio.pl to banalnie proste.
:)
Bardzo fajna relacja , mi udało się tylko zwiedzić Sao Miguel A po twoje relacji nabrałem ochoty na więcej zwlasza że można część podróży w SATA odbyć za Free przy odrobinie sprytu.
W dobie Internetu nic nie da się ukryć...
:D Tak, udało się "zdobyć" bilety na wyspę Flores (miejmy nadzieję, że Corvo też będzie przy tej okazji), więc kontynuacja relacji też będzie...
;)
25 maja
Trasa dnia: Monte Brasil + okolica
Ech, to już ostatni dzień naszego pobytu na Terceirze (ale nie koniec pobytu na Azorach ;)) Przed południem udało nam jeszcze się wybrać na półwysep Monte Brasil (znajduje się tuż koło Angry). Do samej góry wejść nam nie było dane, zabrakło czasu, ale zdążyłyśmy zauważyć, że na pewno warto tam się wybrać, gdyby ktoś się nad tym zastanawiał ;) Z Monte Brasil jest piękny widok na całą Angrę, jak też wybrzeże Terceiry.
Prawie obok z Monte Brasil znajduje się bardzo fajny plac zabaw dla dzieci, jak też plac ćwiczeń dla dorosłych. Na pewno polecam! :)Dziękuję za komentarze :) Na Flores i Corvo nie byłam, ale chętnie w swoim czasie tam się wybiorę ;) Tymczasem ciąg dalszy mojej relacji...
Pico, Faial, Sao Jorge (25.05 – 31.05)
Szkoda było żegnać się z Terceirą, bo jednak zostały nie zaliczone piesze szlaki, jak też nie wszystkie jaskinie były obejrzane, ale cóż, następne wyspy czekały ;)
Lot na wyspę Pico trwał jedynie ok. 30 min., ale pogoda zmieniła się diametralnie. Wyspa spotkała nas pełnym słońcem, zupełnie innymi gatunkami roślin. Wszędzie był widoczny powulkaniczny krajobraz, tzn. rosną małe krzaki albo zupełnie drobna trawa, drzew prawie w ogóle nie ma. Z drugiej strony pełno tam jest winorośli, a dokładnie pól przedzielonych kamieniami na kształt siatki, dzięki czemu winogrona są chronione przed wiatrem i mogą szybciej dojrzewać.
Na lotnisku znowu uzupełniłyśmy nasze zasoby o mapy wysp centralnych (Pico, Faial oraz Sao Jorge), a potem taksówką dojechałyśmy do hotelu (koszt taksówki 12€).
Tym razem nocowałyśmy w Villa da Madalena (http://www.villadamadalena.com/). Był to nasz zdecydowanie najdroższy do tej pory hotel na Azorach, ale z drugiej strony też najbardziej komfortowy. Hotel znajduje się w mieście Madalena, lokalizacyjnie jest umieszczony na wzgórzu, dlatego z okien hotelu oraz balkonu widać nie tylko ocean, ale też sąsiednią wyspę Faial. Wspaniała miejscówka jednym słowem!
26 maja
Trasa dnia: wyspa Faial: Peter Cafe Sport (muzeum scrimshaw) –
Vulcão dos Capelinhos – krater Caldeira – Porto Pim (Senhora da Guia) – Marina da Horta
Od czego by tu zacząć… Na wyspie Faial byłyśmy tylko przez 1 dzień, niestety, ale jak powiedziałaby moja jedna znajoma optymistka, dzięki temu mamy po prostu niepodważalny powód, by tam wrócić! :D Mam nadzieję, że dokładnie tak będzie i że pewnego dnia tam powrócę, by nadrobić zaległości, a z pewnością jest co tam robić ;)
W celu zaoszczędzenia czasu i ułatwienia sobie zwiedzania na Faial wynajęłyśmy samochód, dlatego o komunikacji publicznej na tej wyspie nic napisać nie mogę. Samochód wypożyczyłyśmy znowuż przez Ilha Verde (tzn. za pośrednictwem Economy Car Rentals).
Na wyspę dostałyśmy się promem (czas w podróży – 30 min., koszt 3,4 €).
Zwiedzanie wyspy rozpoczęłyśmy od spaceru po mieście Horta (stolica Faial), trzeba było koniecznie wejść do Peter Cafe Sport – tradycyjnej kawiarni żeglarzy z całego świata. Na ścianach, na suficie, dosłownie wszędzie w kawiarni pełno jest flag z całego świata (polska również była i to nie jedna ;)) Menu jakoś specjalnie nie zachwyca, ale herbatę albo kawę jak najbardziej zamówić można :)
W tym samym miejscu, tyle że na piętrze Peter Cafe Sport znajduje się Museu do Scrimshaw (wejście kosztuje 2 €) – muzeum rzeźby wykonanej na zębach lub kości wielorybów, niektóre przedstawione eksponaty pochodzą z 1884r. Warto wejść do tego muzeum, bo gdzie indziej można zobaczyć tego typu arcydzieła… Z drugiej strony to dobrze, że tego typu sztuka dotyczy już raczej przeszłości, niż przyszłości, bo szkoda wielorybów. Jeszcze trochę i wiele gatunków wielorybów może po prostu zniknąć z oceanów, niestety.
Dalej ruszyłyśmy do pozostałości po wulkanie Vulcão dos Capelinhos. Wybuch wulkanu nastąpił wcale nie tak dawno w 1957r., w wyniku którego wyspa Faial powiększyła się o 2,5 km nowego terytorium. Na szczęście nikt nie zginął, wszyscy zdążyli się ewakuować. Teraz to miejsce wzbudza podziw, jeżeli chodzi o swoją wielkość, czarną ziemię albo bardziej pozostałości popiołu i lawy.
Jak najbardziej można wejść na sam krater, widoczny jest stamtąd piękny krajobraz, duża ilość mew.
Krater Caldeira nie udało się nam zobaczyć, w tej części wyspy była zbyt duża mgła, widoczność sięgała jakieś 10-15m. Szkoda, ale to, co zobaczyłyśmy w drodze do góry, to było nasze ;)
Chciałabym jeszcze wspomnieć o Porto Pim (Senhora da Guia). Jest to półwysep, który znajduje się tuż obok Horty. Koniecznie trzeba tam pojechać albo wejść pieszo (jak najbardziej da się to zrobić ;)). Z góry jest widoczna nie tylko Horta, ale też cała wyspa Faial, jak też Pico. Tu też znajduje się chyba najlepsza na całych Azorach plaża (szeroka, piaszczysta i z ciepłą wodą, co jest chyba najważniejsze! ;))
Na wyspie Faial wszyscy turyści podziwiają też port Marina da Horta, a dokładniej oglądają wszystkie malowidła pozostawiane przez żeglarzy (wcześniej malowano „na szczęście”, by szczęśliwie dopłynąć do celu, a dziś nowe rysunki zostawia się bardziej w celu zachowania tradycji. Cóż można i tak :)) My z kolei podziwiałyśmy nie tylko rysunki, ale też mega drogie jachty… ;)
27 maja
Trasa dnia: wyspa Sao Jorge
Na tej wyspie byłyśmy tylko przez 1 dzień. Szkoda, ale ile trzeba by mieć urlopu, by móc dokładnie zwiedzić każdy zakątek Azorów?! Teraz przynajmniej nie muszę się zastanawiać, gdzie mogę spędzić każdy następny urlop, starczy rozrywki na całkiem sporą ilość urlopów ;)
Wracając do relacji… :) Z Pico na Sao Jorge dopłynęłyśmy promem (zajęło nam to 1 godz. 20 min. oraz 10 € koszt biletu w jedną stroną. W trakcie podróży można nie tylko obserwować delfiny, ale przy odrobinie szczęścia można też zobaczyć wieloryby! W naszym przypadku udało się z daleka wypatrzeć, jak wieloryb puszcza fontanny :)
Na Sao Jorge również wypożyczyłyśmy samochód. 1 dzień to zbyt mało, by korzystać z transportu publicznego. Z drugiej strony, jeżeli wynajęcie samochodu nie wchodzi w grę, to lepiej zobaczyć cokolwiek, niż nic! ;)
Nasze następne autko ;)
Jakiejś specjalnej trasy w przypadku Sao Jorge nie układałyśmy. Jechałyśmy przed siebie wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się na wszystkich możliwych punktach widokowych.
Widziałyśmy kolejne azorskie wodospady, znowu liczne kapliczki ku czci Ducha Św.
Udało nam się znaleźć i spróbować tradycyjne dla wyspy Sao Jorge ciastka – Espécies ;) , Zobaczyłyśmy, jak Azorczycy uprawiają kawę, a potem suszą, mielą i dają przepyszną kawę do spróbowania turystom! ;) Otóż pochwalę się, że dla nas również zrobiono świeżutką kawę z ziaren, a potem pokazano domową uprawę :D Gdyby ktoś był zainteresowany, proszę odnotować sobie miejscowość Fajã dos Vimes ;)
Z powodu dużej mgły, dotyczyło to zwłaszcza terenów położonych w górach, niestety, nie udało się zbyt dużo zobaczyć. Z drugiej strony (coż za wspaniała wiadomość! ;)) musimy koniecznie tam wrócić, bo ewidentnie pozostały braki w zwiedzaniu :D Tak na marginesie Sao Jorge jest moim zdaniem doskonałym miejscem na liczne górskie wędrówki. Stopień trudności pewnie jest w zasięgu niemal każdego, z kolei ilość szlaków jest przeogromna + ze wszystkich wysp na których byłyśmy, na Sao Jorge turystów można chyba było policzyć na placach jednej ręki ;)
I jeszcze jedno miejsce, które udało nam się jakimś trafem zaliczyć :) Istnieje opinia, że na Sao Jorge jest produkowany najlepsze ser w całej Portugalii. Trudno mi do tego się ustosunkować, bo raczej nie jestem znawcą serów ;), ale chętnie skorzystałam z okazji zobaczenia i podziwiania domowej manufaktury zajmującej się produkcją sera! :) Serownia, którą widziałyśmy, znajduje się w wiosce Santo Amaro. Żeby nie było nieporozumień, tam nie ma zorganizowanych wycieczek, ale na prośbę zainteresowanych życzliwi Azorczycy jak najbardziej pokazują to, w czym są dobrzy i co jest dla nich ważne. Mogłyśmy nie tylko zobaczyć, ale też spróbować wspomniany ser. W podziękowaniu za „wycieczkę”, jak też dla przyjemności własnego podniebienia kupiłyśmy odrobinę sera na „zaś” (niestety, nie mogłyśmy kupić całego kilkukilogramowego kawałka sera, easyjet raczej nie „zniósłby” takiej ilości bagażu podręcznego :D)
Ostatnie spojrzenie na Sao Jorge, Velas i prom zabiera nas z powrotem na wyspę Pico…
Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie?
No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.
Wrażenia ze zwiedzania wyspy Pico są niżej ;) Jeżeli chodzi o wybór którejś wyspy, to 10 dni to jest dobry czas, by zobaczyć Sao Miguel (największą wyspę), a potem skupić się na wyspach centralnych, pomiędzy którymi można niewielkim kosztem przemieszczać się promem (mam na myśli Faial, Pico i Sao Jorge). Nie oznacza to jednak, że te wyspy są najładniejsze ;) Naprawdę wszystkie wyspy są piękne i warte zobaczenia, jak też różnią się między sobą, dlatego trudno wybrać tę "naj". Osobiście chciałabym wrócić na każdą z tych wysp, a przecież nie widziałam jeszcze Flores i Corvo (też podobno wyjątkowe), Graciosa, Santa Maria... Po powrocie z wyjazdu proszę podzielić się wrażeniami ;)
-- 05 Wrz 2015 22:53 --
Cieszę się, że moja relacja komuś się przydaje, więc kontynuuję ;)
28 maja
Trasa dnia: wejście na górę Pico
Wejście na Pico trudno opisać… Z jednej strony na Pico może wejść absolutnie każdy, ponieważ od strony umiejętności technicznych nie ma jakichś specjalnych wymagań. Z drugiej strony wejście na górę jednak wymaga dużo sił, energii i chociaż podstawowych zasad bezpieczeństwa (tzn. dobre obuwie trekkingowe, jak też przynajmniej 1l wody ze sobą). Góra Pico jest najwyższym szczytem Portugalii, znajduje się 2351m n.p.m. oraz 6098m mieści się pod wodą (dane z Wikipedii ;)) Góra rzeczywiście robi wrażenie zarówno przed wejściem, jak też w trakcie, a nawet po wejściu trudno uwierzyć, że tam weszłyśmy ;)
Z Madaleny do Casa da Montanha do Pico dojechałyśmy taksówką (20€). Myślałyśmy, że za wejście na szlak trzeba będzie coś zapłacić, ale nie, wejście było darmowe. Opłata jest pobierana tylko w sezonie, czyli w czerwcu-lipcu. W punkcie turystycznym Casa da Montanha do Pico powiedziano nam, na co mamy zwracać uwagę, co mamy robić, jeżeli się zgubimy; musiałyśmy wypełnić ankietę z naszymi danymi + podać orientacyjny czas powrotu; dostałyśmy krótkofalówkę na wypadek nieprzewidzianych okoliczności oraz poinformowano nas, że ewentualna akcja ratunkowa będzie kosztować nas co najmniej 1000 €. Podsumowując, załapałyśmy, że wejście na Pico to rodzaj bardzo odpowiedzialnego odpoczynku :)
W Casa da Montanha panowała tak duża mgła, że wydawało się, że nasze wejście tego dnia kompletnie nie ma sensu, że przecież przy takiej widoczności nic nie zobaczymy… Na szczęście im byłyśmy wyżej, tym intensywniej świeciło słońce, tym ładniej było wkoło, aż w którymś momencie zupełnie zniknęłyśmy za chmurami ;)
Obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą krem przeciwsłoneczny! Szkoda skóry ;) Słońce jest na tyle intensywne, że bardzo łatwo się spalić :)
Z powodu bliskiej odległości od lotniska było widać, jak lecą samoloty…
Dzień w każdym razie był udany, chociaż wieczorem już ledwo ciągnęłyśmy te nasze nogi… :) Czasowo wejście nam zajęło ok. 3,5h, zejście ok. 3h.
Na Pico polecamy restaurację Restaurante Marisqueira Ancoradouro w Areia Larga (to jest niedaleko Madaleny, nam spacer wzdłuż wybrzeża zajmował ok. 15 min). Jeżeli chodzi o restaurację, to mają wspaniałą obsługę, jeszcze lepsze jedzonko, przepiękny widok na ocean oraz wyspę Faial z tarasu, jak też ceny są dość przystępne. Trafiłyśmy do tej restauracji z polecenia miejscowych i również polecamy! ;)
29 maja
Trasa dnia: Vinhas da Criação Velha (szlak nr PR5PIC – wszystkie szlaki można sprawdzić tu http://trails.visitazores.com/en/trails-azores)
Szlak zaczyna się w Porto do Calhau oraz kończy się w Areia Larga (dokładnie tej miejscowości, w której znajduje się wyżej polecana przez nas restauracja :)) Szlak sam w sobie jest bardzo łatwy i wyciszający, powiedziałabym. Idzie się wzdłuż winorośli, potem wzdłuż oceanu, cały czas nie tracąc z widoku wyspy Faial. Czasowo spacer zajmuje ok. 2-3h.