W trakcie poszukiwań Miradouro da Boca do Inferno zobaczyłyśmy wiele innych pięknych tras, punktów widokowych. Niestety zabrakło nam czasu, by podążać każdą ścieżką. Niektóre szlaki zaliczyłyśmy częściowo, niektóre punkty widokowe widziałyśmy z daleka… Właśnie w tym dniu każda z nas stwierdziła, że na Azory musimy jeszcze wrócić, bo przecież tyle nie zdążyłyśmy…
Ponta da Ferraria („gorący ocean”) – niestety, nie udało nam się doświadczyć „gorącej” kąpieli w oceanie. Trochę trudno było przewidzieć, o której uda nam się do tego miejsca dotrzeć, a przypływy i odpływy też nie chciały dostosować się do nas…
:D W Internecie jest sporo opinii, że jest to wyjątkowe miejsce i ciekawe zjawisko, no ale cóż, mamy kolejny powód, by kiedyś powrócić na Azory
:) Tym niemniej widoki w Ponta da Ferraria również są przepiękne
:)
21 maja
Samolot na Terceirę leciał o 13.10, dlatego przed południem udało nam się zobaczyć jeszcze 2 parki miejskie (jeden płatny – Jardim José do Canto, drugi bezpłatny - Jardim Antonio Borges). Bardziej przypadł nam do gustu park bezpłatny
;)
A zatem ciąg dalszy wyprawy...
;)
Terceira (21.05 – 25.05)
Długość lotu São Miguel – Terceira wynosi ok. 40 min. Samolot, który realizuje ten lot, jest sporo mniejszy od tego, co sprowadził nas z Lizbony do Ponta Delgady, podróż minęła przyjemnie i bezpiecznie
:) Z lotniska do miasta Angra do Heroísmo (stolicy Terceiry) dojechałyśmy taksówką (koszt 17 €), zajęło nam to mniej więcej 30 min. Można było jechać autobusem, koszt dojazdu byłby wtedy trochę niższy, ale przy takiej opcji trzeba zaliczyć przesiadkę w Praia da Vitória, ponieważ bezpośredniego połączenia lotnisko – Angra nie ma. Głównie ze względu na bagaż stwierdziłyśmy, że jednak wolimy taksówkę. Tradycyjnie zanim opuściłyśmy lotnisko, zaliczyłyśmy punkt informacji turystycznej i tym sposobem byłyśmy zaopatrzone we wszystkie możliwe bezpłatne mapy i rozkłady jazdy.
;)
Nocleg był zamówiony w Casa de Hospedes Isaias w Angra do Heroísmo. Jest to niewielki pensjonat, który zapewnia pokoje z własną łazienką oraz wspólną kuchnią. Warunki skromne, ale było w miarę czysto, ręczniki wymieniano codziennie, a co ważniejsze było naprawdę tanio (nam wyszło ok. 12 €/os. za noc). Do centrum miasta dochodziłyśmy pieszo za jakieś 10 min. Podsumowując, chyba całkiem ciekawa oferta noclegowa
;)
Po zakwaterowaniu się udałyśmy się na pierwszy spacer po Angrze. Jakie wrażenia? Ładne, zadbane, niewielkie miasto. Turystów bardzo mało (na pieszych szlakach, jak się później okazało, w ogóle prawie nigdy nikogo nie widziałyśmy), a więc super kierunek dla spokojnego odpoczynku
:)
22 maja
Trasa dnia: Angra do Heroismo – Sao Mateus da Calheta – Serreta – Serreta Lagoinha – Serreta – Angra do Heroismo
Do Sao Mateus da Calheta (malutka wioseczka niedaleko Angra do Heroismo) dojechałyśmy taksówką (koszt 6 €), ponieważ autobusy jeżdżą dość rzadko, więc wyszło nam, że mniejsze odległości spróbujemy pokonywać taksówką, z kolei na większe odległości musimy łapać autobus, by zbyt dużo nie przepłacać za transport.
Co jest ciekawego w Sao Mateus da Calheta? Byłyśmy w muzeum wielorybnictwa (znajduje się bezpośrednio w porcie tej miejscowości), ale nic ciekawego tam nie zobaczyłyśmy, więc naszym zdaniem nie warto tam iść. Oprócz muzeum w Sao Mateus da Calheta tuż przy wjeździe do portu znajduje się restauracja Beira Mar, którą na pewno warto uwzględnić w planach pobytu na wyspie. Na pierwszy rzut oka budynek wcale nie przypomina restauracji, ale zdaniem miejscowych jest to najlepsze miejsce na kolację na całej wyspie. Cóż, możemy tylko potwierdzić, że podawane jedzenie jest przepyszne, z kolei ceny są najniższe ze wszystkich, które widziałyśmy na Azorach. Np. pokaźnych rozmiarów drugie danie z różnymi gatunkami ryb kosztuje 8-12 €, koszt zupy 1,5 – 3 €, a co ważniejsze wszystkie owoce morza są naprawdę świeże (nieraz widziałyśmy, jak tuż przed otwarciem restauracji pracownicy wnosili jeszcze mokre i prosto z portu różnego rodzaju mięczaki).
Ciekawe spostrzeżenie, że na Azorach wciąż przestrzegają zasady, że dania ciepłe podaje się w restauracjach wyłącznie od 12 do 15 godz. i potem od 18.30 do 23. Być może mało jeszcze w swoim życiu podróżowałam, ale przyzwyczaiłam się do tego, że w Europie za pieniądze (żeby nie było
;)) dla turystów robione jest wszystko. Pasuje każda godzina, by turystę nakarmić, byle by na tym można było zarobić.
:D Cóż, mieszkańcom Azorów chyba na tym nie zależy. Nieważne, że turysta jest już głodny o 16-17 godz., musi i tak swoje odczekać do 18.30, a nieraz i do 19 godz., zależy od restauracji.
;) Otóż wiele razy musiałyśmy czekać, aż nam „łaskawie” otworzą restaurację… Dziwne uczucie, jak się siedzi pod restauracją albo jeszcze lepiej trzeba ustawić się w kolejkę, by w końcu się najeść (przed ww. Beira Mar kolejki były zawsze, dlatego warto pomyśleć o wcześniejszej rezerwacji, chociaż nam akurat zawsze udawało się znaleźć jakieś wolne miejsce)
:D
Szlak pieszy Serreta Lagoinha zaczyna się i kończy w miejscowości Serreta. Do wioski Serreta dojechałyśmy autobusem (koszt biletu ok. 3 €), miejscowi, którzy jechali wraz z nami w autobusie, zadbali o to, by kierowca zatrzymał się dokładnie przed wejściem na szlak. Gościnność mieszkańców Azorów robi naprawdę duże wrazenie!
:)
Serreta Lagoinha jest to malutkie jezioro, które znajduje się dość wysoko npm. Droga do jeziora powinna była nam zająć 2-3 godz. (7 km), jednak zajęła nam sporo więcej, ponieważ trochę pobłądziłyśmy i ostatecznie szłyśmy swoim „szlakiem”.
:D Sam w sobie szlak nie jest trudny, prowadzi przez las, na otwartych przestrzeniach widać ocean, a nawet wyspę São Jorge. W ciągu całego dnia na szlaku widziałyśmy tylko 2 turystów, resztę czasu byłyśmy tylko my i las, ptaki, przepiękne widoki i szum oceanu…
;)
23 maja
Trasa dnia: Angra do Heroismo – Praia da Vitoria – Baias Agualva – Biscoitos – Sao Mateus da Calheta – Angra do Heroismo
Trasę tego dnia również odbyłyśmy częściowo autobusem (do Praia da Vitoria, koszt biletu ok. 2-3 € + z Quatro Ribeiras do Biscoitos i potem z powrotem z Biscoitos do Sao Mateus da Calheta), częściowo taksówką (z Praia da Vitoria do początkowego punktu pieszego szlaku Baias Agualva – koszt taksówki 15 €).
Praia da Vitoria jest to również niewielkie miasto, jeszcze mniejsze niż Angra do Heroismo. Jest tam dość duża piaszczysta plaża i to byłoby na tyle. W każdym razie spędziłyśmy tam niewiele czasu, zaliczyłyśmy spacer przez centrum, zajrzałyśmy na miejscowy targ rybny i to tyle.
Z kolei pieszy szlak Baias Agualva w rzeczywistości był o wiele ciekawszy, niż spodziewałyśmy się. Jest to bardzo malowniczy szlak wzdłuż wybrzeża. Stopień trudności jest prawie żaden, może na początku jest nieco trudniejsze podejście w górę. Natomiast w większości jest to po prostu przyjemny spacer, podczas którego można wypatrywać mewy oraz płynące gdzieś daleko stateczki. Jest tam naprawdę bardzo ładnie, więc polecam tę wędrówkę
;)
W Biscoitos warto zobaczyć, a może też i wykąpać się w Piscinas naturais dos Biscoitos. To są tzw. „baseny naturalne”, czyli coś w rodzaju zatoki/basenu, które są oddzielone od reszty oceany oraz większych fal kamieniami. Dodatkowo jest zapewnione bezpieczne zejście do wody. Przy ciepłej pogodzie jest tam sporo kąpiących się osób.
Do wody ostatecznie nie weszłyśmy, ale za to spróbowałyśmy miejscowe lody Quinta dos Açores. Coś w tych lodach jest, mają swój specyficzny smak. Może to kwestia mleka od szczęśliwych azorskich krów?!
;) Warto w każdym razie spróbować! Fabryka Quinta dos Açores znajduje się niedaleko Angra do Heroismo, dlatego chętni mogą kupić te lody nie tylko w sklepach, ale też w kawiarni tuż przy fabryce
:)
Chciałabym zwrócić również uwagę na kolorowe domki Azorczyków. Bardzo nam się podobają! Prawie na wszystkich domach jest wbudowana płytka z obrazem jakiegoś świętego, myślę, że pewnie chodzi o opiekuna tego domostwa. Wszystkie domy są oczywiście zadbane oraz wywołują naprawdę pozytywny nastrój
:)
Dzień wydawałoby się, że już kończy. Mogłabym wspomnieć o zaliczonej jeszcze tego dnia kolacji w Sao Mateusz w restauracji Beira Mar, ale tak się złożyło, że to nie było jeszcze wszystko, jeżeli chodzi o różnego rodzaju doświadczenia i wrażenia
;) Okazało się, że z powodu nadchodzących Świąt Zesłania Ducha Świętego na ulicach wioski została zorganizowana najprawdziwsza miejscowa korrida! Na szczęście na Azorach nikt nie męczy byków. Miejscowa korrida polega na tym, że uwiązany i przetrzymywany na bardzo długiej linie przez 6-7 facetów byk jest wypuszczany na ulice wioski, by gonić tych śmiałków, którzy odważą się go drażnić albo po prostu wejść mu w drogę. Ile było emocji… Otóż z ciekawości podeszłyśmy, by zobaczyć, jak to widowisko wygląda. Zaznaczę, że byłyśmy całkiem daleko od byka, jak też obserwowałyśmy imprezę z pewnej wysokości, ponieważ byłyśmy na pewnym podwyższeniu. Niespodziewanie facet, który uciekał przed bykiem, jakimś cudem wskoczył albo został wciągnięty przez innych ludzi na to podwyższenie, na którym między innymi my byłyśmy. I co myślicie? Byka to nie zatrzymało! Byk również wskoczył na to podwyższenie i zaczął biec w naszą stronę… Emocje sięgały zenitu, pięta nie nadążały za resztą ciała, ponieważ kto wiedział, że byk potrafi tak wysoko skakać?!
:D Oczywiście, nikomu nic się nie stało, ale na pewno już wiemy, dlaczego korrida jest tak lubiana wśród Azorczyków i nie tylko
;)
24 maja
Trasa dnia: Algar do Carvao – dookoła wyspy
Tego dnia wynajęłyśmy samochód (Fiat Panda z firmy Ilha Verde przez Economy Car Rentals). Ilha Verde spodobała nam się zdecydowanie mniej, niż poprzednia firma w Ponta Delgada. Samochód, jeżeli nie chcesz dopłacać, trzeba było odbierać bezpośrednio na parkingu firmy Ilha Verde, zawsze był blokowany depozyt na karcie kredytowej, a co gorsze ściągnięcie blokady następowało jakieś 7 dni po oddaniu samochodu. Więcej minusów, na szczęście, nie było.
W ciągu dnia zdążyłyśmy pojechać nie tylko do jaskini Algar do Carvao, ale też zrobić kółko wokół większej części wyspy, zatrzymując się i podziwiając większość punktów widokowych. 1 dzień w zupełności wystarcza, by objechać wyspę dookoła. Jeżeli ktoś planuje piesze wędrówki, to taniej jest dojechać do szlaków autobusem albo taksówką.
Algar do Carvao jest to ogromna jaskinia, a dokładniej krater powulkaniczny, który obowiązkowo trzeba zobaczyć, będąc na Terceirze. W jaskini można podziwiać stalagmity i stalaktyty, na samym dole znajduje się jezioro, które latem często wysycha, a zimą znowu się pojawia. Wejście do jaskini kosztuje 5 € albo 8 €, jeżeli kupić bilet łączony na zwiedzanie 2 jaskiń (Algar do Carvao oraz Gruta Natal).
Niedaleko od Algar do Carvao znajduje się Furnas do Enxofre – cos podobnego do Furnas na wyspie Sao Migiel, ale znacznie mniejsze, jeżeli chodzi o rozmiar. Z ziemie przez szczeliny wydobywa się para siarki oraz dym, które są oznaką tego, że region jest wciąż aktywny sejsmicznie.
Najważniejsze wydarzenia dnia, które mogłyśmy zobaczyć, to liczne procesje z powodu Świąt Zesłania Ducha Świętego. Z przewodników turystycznych wiedziałyśmy, że na Azorach jest bardzo mocny kult Ducha Św., ale żeby aż tak… Zacznę od tego, że mają 2 dni wolnego z powodu tego świętego, nie mówiąc już o tym, że wiele osób świętuje przez cały tydzień. W cukierniach piecze się specjalne ciasta, słodycze…
Każda rodzina powinna mieć własną koronę św. Ducha, z którą potem w procesji idzie najmłodszy członek tej rodziny.
Wiele rodzin najpierw zdobi, a potem czeka na procesję w specjalnych wozach…
Zgodnie z tradycją tego dnia po procesji wszyscy dostają chleb jako symbol tego, że należy dzielić się z potrzebującymi. Z kolei po zakończeniu liturgii wszyscy mieszkańcy udają się do kapliczek św. Ducha, by tam wraz ze wszystkimi świętować ważne dla nich święto.
Niezła relacja. Również z czystym sumieniem mogę polecić Azory. Na Tercierze nie byłem, osobiście największe wrażenie na mnie zrobiły Corvo i Flores. Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg...
Fajna relacja, myślałam, że tydzień na Azory jest wystarczający, tymczasem okazuje się, że można tam spędzić więcej czasu i jest co oglądać. No i fajne jest to, że nie jest to jeszcze b. popularna destynacja i nie odpoczywa się w tłumie.
Dzieki Waszej relacji potwierdza sie to co o Azorach wiedzialem. To nie jest miejsce dla wszystkich. Piekna przyroda i brak turystyki masowej to plus. Nie ma tam masowej bazy hotelowej jak na Kanarach, nie ma "zlotych plaz", parkow rozrywki dla gawiedzi i "dzieciaczkow", dyskotek, klubow itp. Pogoda tez robi swoje. Zmienna i potrafi nawet latem zaskoczyc. Wszystko co lubie
:-) Wasza relacja zacheca by tam sie wybrac.Wysłane z mojego X2_Twin przy użyciu Tapatalka
Pogoda... Miałyśmy fajną pogodę, udało nam się
;) Coś w okolicy +20-23 st. W dzień przeważnie chodziłyśmy na krótki rękaw, rano i wieczorem + na promie, gdzieś wyżej w górach była przydatna bluza. Zachmurzenie i mgłę widziałyśmy nieraz, ale jeżeli chodzi o deszcz, to chyba ze 2 razy nam się zdarzyło, ale zawsze to były deszcze przelotne
:)
Swietna relacja.Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie?No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.
bepaja1 napisał:Swietna relacja.Bardzo nam sie przyda,gdyz wybieramy sie na Azory w pazdzierniku.Czy Sao Jorge byla ostatnia wyspa na ktorej bylyscie?No i na wyspach bedziemy tylko 10 dni,wiec ktore naprawde warto zobaczyc a ktore mozna pominac.Wrażenia ze zwiedzania wyspy Pico są niżej
;) Jeżeli chodzi o wybór którejś wyspy, to 10 dni to jest dobry czas, by zobaczyć Sao Miguel (największą wyspę), a potem skupić się na wyspach centralnych, pomiędzy którymi można niewielkim kosztem przemieszczać się promem (mam na myśli Faial, Pico i Sao Jorge). Nie oznacza to jednak, że te wyspy są najładniejsze
;) Naprawdę wszystkie wyspy są piękne i warte zobaczenia, jak też różnią się między sobą, dlatego trudno wybrać tę "naj". Osobiście chciałabym wrócić na każdą z tych wysp, a przecież nie widziałam jeszcze Flores i Corvo (też podobno wyjątkowe), Graciosa, Santa Maria... Po powrocie z wyjazdu proszę podzielić się wrażeniami
;)
:o Dziwne, u mnie wszystko dobrze się wyświetlało... Jednak usunęłam wszystkie linki i jeszcze raz wstawiłam zdjęcia od nowa. Mam nadzieję, że teraz będą widoczne dla wszystkich
;) Co prawda, niektóre zdjęcia zrobiły się malutkie (też nie mam pojęcia dlaczego...
:evil:) Ech, nie ma lekko, trochę techniki i człowiek się gubi
;)
Świetna relacja. Do tej pory wydawało mi się że wystarczą 3-4 dni na Azory ale po jej lekturze muszę skorygować plany
:-)Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznym
Bardzo ciekawa relacja, treściwa i niedługa, taka pigułka perfect a zdjęcia udane. Byłem na Azorach w II połowie czerwca. Moja trasa kolejno Warszawa Ch.-Lizbona-Faial(baza 6 dni w Horta)-Pico-Faial-Sao Jorge-Faial-Sao Miguel(baza 6 dni w Ponta Delgada)-Lizbona-Modlin. Po powrocie przymierzałem się napisać tutaj relację, wiele faktów a nawet odniesionych wrażeń pokrywa się z moimi więc niedługo zamieszczę fotorelację z minimum komentarzy. Nie miałem tyle szczęścia co Wy - widziałem tylko lekko wynurzony grzbiet wieloryba i kilka delfinów oraz żółwia, miałem słaby refleks i moje zdjęcia z wyprawy na ocean zaliczam do nieudanych, korzystałem z tej samej firmy lecz był to statek a nie łódź pontonowa. Na statku było wielu przepychających się turystów... Nie wchodziłem na Pico, byłem tylko u podnóża tego wulkanu, Wy miałyście niesamowity widok będąc wyżej od poziomu chmur - widok samolotu nad chmurami, ciekawe zdjęcie. Gratuluję! Ja na pewno kiedyś wrócę na Azory, czeka mnie zwiedzanie pozostałych wysp a niektóre miejsca chciałbym zobaczyć ponownie i być może wejść na Pico.
Wintermute napisał:Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznymCo konkretnie Ciebie interesuje? Rozkład podawać nie ma sensu, bo rozkład zmienia się. Z kolei na każdym lotnisku oraz w informacji miejskiej można dostać rozkład jazdy autobusów (na rozkładzie są podane nie tylko numery i godziny odjazdu, ale też miejscowości - kierunek jazdy + mapka z zaznaczoną trasą jazdy, więc bardzo łatwo tym się posługiwać
;) ) -- 07 Wrz 2015 22:52 -- wulkan napisał:... więc niedługo zamieszczę fotorelację z minimum komentarzy...Czekam zatem z niecierpliwością i naprawdę z przyjemnością zobaczę zdjęcia, a i komentarze chętnie przeczytam
:) Jeżeli chodzi o wyprawę na oglądanie wielorybów, to następnym razem polecam jednak ponton. Wszyscy turyści (w pontonie mieści się pewnie ok.12-16 os.) mają swoje wyznaczone miejsce, nikt nie przemieszcza się (raczej
;) ), dlatego łatwiej o zaplanowanie zrobienia zdjęcia. A dalej albo refleks, albo szczęście, albo dobry sprzęt z możliwością robienia dobrych zdjęć seryjnych, bo inaczej niestety... moje zdjęcia też nie są powalające, no ale coś mi się udało uchwycić
:D
alesikpl napisał:Wintermute napisał:Przydałoby się tylko nieco więcej informacji o transporcie publicznymCo konkretnie Ciebie interesuje? Rozkład podawać nie ma sensu, bo rozkład zmienia się. Z kolei na każdym lotnisku oraz w informacji miejskiej można dostać rozkład jazdy autobusów (na rozkładzie są podane nie tylko numery i godziny odjazdu, ale też miejscowości - kierunek jazdy + mapka z zaznaczoną trasą jazdy, więc bardzo łatwo tym się posługiwać
;) ) Nie rozchodzi się o podawanie rozkładu. Jest natomiast różnica czy bus jeździ gdzieś raz/dwa razy dziennie czy co godzinę od 7 do 21. Z taką wiedzą łatwiej planować wyjazd. Jeśli masz mapki z zaznaczonymi trasami to myślę, że też warto dorzucić do relacji albo wrzucić do tematu z transportem na Azorach. Duża ilość lajków gwarantowana
;-)
Najlepiej poruszać się wynajętym samochodem lub pieszo ale nie każdy może więc pozostają autobusy. Po mieście Ponta Delgada krążą MiniBusy, bilety są bardzo tanie, niestety nie pamiętam dokładnej ceny ale poniżej 1 Eur. Wiele osób miejscowych oraz turystów korzysta z nich aby dostać się do górnej części miasta w konkretnym celu np.do supermarketu,takiej ich "galerii".Na Sao Miguel są bodajże trzy firmy autobusowe a linii w sumie kilkanaście. W Ponta Delgada wszystko zaczyna się na Avenida, głównej ulicy ciągnącej się wzdłuż portu. Na tej ulicy lub okolicznych uliczkach mieszczą się banki,poczta,informacja turystyczna, agencje turystyczne, baseny, sklepy ,bary, restauracje i w końcu przystanki autobusowe. Najlepiej zajść do informacji turystycznej gdzie można otrzymać rozkłady jazdy a miłe panie zaznaczą kolorowym "zakreślaczem" trasy i godz.odjazdów/przyjazdów do miejsc , które nas interesują. Nie tak łatwo samemu znaleźć odpowiedni przystanek gdyż na Avenida jest kilka przystanków - są to wiaty z miejscami do siedzenia ale jest na nich pełno reklam a nie ma nazw firm autobusowych ani rozkładów jazdy. Trzeba pytać miejscowych, oni chętnie wskażą właściwy przystanek nawet jeżeli nie znają j.ang. wystarczy pokazać im kartkę lub rozkład z nazwą miejscowości.Jedna miła pani wskazała mi przystanek.Okazało się ,ze jedziemy tym samym autobusem a siadła specjalnie koło mnie by towarzyszyć mi w podróży i opowiadzieć swoją historię.Wiekszośc jej rodziny bracia, siostry, syn, kuzyni wyjechali do pracy w Ameryce ale ona nie lubi Ameryki i amerykanów, mogłaby pojechać ale woli zostać tutaj, na wyspie. W czasie jazdy pokazywała mi najładniejsze i najciekawsze miejsca, kościółki,uprawy itp. Najciekawsze było to, że ona mówiła po portugalsku, którego ja nie znam, pokazywała na migi, rysowała na bilecie, pokazywała podniszczone zdjęci i obrazki ze świętymi patronami a tak wiele mi opowiedziała w ciągu 40 minut...
http://www.smigueltransportes.com/To jest link na stronę transportu publicznego na Sao Miguel. Jest tam mapa całej wyspy z wykazem tras poszczególnych przewoźników (jest ich 3). Może to będą przydatne informacje, ale mi osobiście nie przydały się przed wyjazdem. Wybrałam po prostu szlaki piesze, a transport potem dopasowałam
:) Zrobiłam też skan mapek/rozkładu, który dostałam w informacji turystycznej na lotnisku, ale jakość jest niepowalająca, więc nie wiem, czy to komuś się przyda... no cóż, muszę robić jeszcze raz, bo wyszło, że pdf nie można umieścić...
:( Cierpliwości zatem, spróbuję potem jeszcze raz
;)
alesikczy rezerwujac loty pomiedzy wyspami w sata,wybierajac opcje uczniowie -studenci mialas taka sytuacje ,ze po wybraniu destynacji i po wcisnieciu/ lot w jedna strone/ atomatycznie przekierowywalo Cie do rezerwacji w 2 strony,czyli tam i z powrotem i liczylo za lot podwojnie? i druga rzecz czy promy kursuja rowniez po sezonie letnim.pozdrawiam oli
Dla wybierających się w podróż po Azorach:Przed chwilą kupiłam bilety na trasie Ponta Delgada - Terceira - Lizbona za 28 euro na styczeń 2016 liniami SATA
:)OTA - lastminute.com, płatność MasterCard Debit
Ech, zazdroszczę w takim razie!
;) Ukazał się w końcu przewodnik o Azorach (wydawnictwo Bezdroża), więc może tam coś jest ciekawego o Santa Maria... Sprawdź w Empiku, bo ostatnio tam widziałam ten przewodnik. Mnie w tym roku też b. kusiło kupić bilety na Flores i Corvo, no ale cóż... wygrała Madera, ale Azory na pewno też jeszcze będą
;) Napisz relację/wrażenia po powrocie z wysp!
Przewodnik zamówiłem, wysyłka jest w drodze. Autor wraz z żoną wydali wcześniej e-przewodnik, nawet sugerowałem, żeby wydali wersję książkową, być może przyczyniłem się do tego
:)
Przewodnik jest ok ale nie ma w nim zbyt wiele o Santa Maria. Trochę informacji ogólnych + propozycja trasy pieszej. Mała wyspa to i informacji niewiele
:-)
Jak wybieracie sie w podróż, nie zapomnijcie o działającej krótkofalówce. Już niejednokrotnie nam w takiej podróży się przydała. Nie trzeba ją przecież kupować, można wypożyczyć, np. w http://www.dalesradio.pl to banalnie proste.
:)
Bardzo fajna relacja , mi udało się tylko zwiedzić Sao Miguel A po twoje relacji nabrałem ochoty na więcej zwlasza że można część podróży w SATA odbyć za Free przy odrobinie sprytu.
W dobie Internetu nic nie da się ukryć...
:D Tak, udało się "zdobyć" bilety na wyspę Flores (miejmy nadzieję, że Corvo też będzie przy tej okazji), więc kontynuacja relacji też będzie...
;)
W trakcie poszukiwań Miradouro da Boca do Inferno zobaczyłyśmy wiele innych pięknych tras, punktów widokowych. Niestety zabrakło nam czasu, by podążać każdą ścieżką. Niektóre szlaki zaliczyłyśmy częściowo, niektóre punkty widokowe widziałyśmy z daleka… Właśnie w tym dniu każda z nas stwierdziła, że na Azory musimy jeszcze wrócić, bo przecież tyle nie zdążyłyśmy…
Ponta da Ferraria („gorący ocean”) – niestety, nie udało nam się doświadczyć „gorącej” kąpieli w oceanie. Trochę trudno było przewidzieć, o której uda nam się do tego miejsca dotrzeć, a przypływy i odpływy też nie chciały dostosować się do nas… :D W Internecie jest sporo opinii, że jest to wyjątkowe miejsce i ciekawe zjawisko, no ale cóż, mamy kolejny powód, by kiedyś powrócić na Azory :) Tym niemniej widoki w Ponta da Ferraria również są przepiękne :)
21 maja
Samolot na Terceirę leciał o 13.10, dlatego przed południem udało nam się zobaczyć jeszcze 2 parki miejskie (jeden płatny – Jardim José do Canto, drugi bezpłatny - Jardim Antonio Borges). Bardziej przypadł nam do gustu park bezpłatny ;)
Terceira (21.05 – 25.05)
Długość lotu São Miguel – Terceira wynosi ok. 40 min. Samolot, który realizuje ten lot, jest sporo mniejszy od tego, co sprowadził nas z Lizbony do Ponta Delgady, podróż minęła przyjemnie i bezpiecznie :) Z lotniska do miasta Angra do Heroísmo (stolicy Terceiry) dojechałyśmy taksówką (koszt 17 €), zajęło nam to mniej więcej 30 min. Można było jechać autobusem, koszt dojazdu byłby wtedy trochę niższy, ale przy takiej opcji trzeba zaliczyć przesiadkę w Praia da Vitória, ponieważ bezpośredniego połączenia lotnisko – Angra nie ma. Głównie ze względu na bagaż stwierdziłyśmy, że jednak wolimy taksówkę. Tradycyjnie zanim opuściłyśmy lotnisko, zaliczyłyśmy punkt informacji turystycznej i tym sposobem byłyśmy zaopatrzone we wszystkie możliwe bezpłatne mapy i rozkłady jazdy. ;)
Nocleg był zamówiony w Casa de Hospedes Isaias w Angra do Heroísmo. Jest to niewielki pensjonat, który zapewnia pokoje z własną łazienką oraz wspólną kuchnią. Warunki skromne, ale było w miarę czysto, ręczniki wymieniano codziennie, a co ważniejsze było naprawdę tanio (nam wyszło ok. 12 €/os. za noc). Do centrum miasta dochodziłyśmy pieszo za jakieś 10 min. Podsumowując, chyba całkiem ciekawa oferta noclegowa ;)
Po zakwaterowaniu się udałyśmy się na pierwszy spacer po Angrze. Jakie wrażenia? Ładne, zadbane, niewielkie miasto. Turystów bardzo mało (na pieszych szlakach, jak się później okazało, w ogóle prawie nigdy nikogo nie widziałyśmy), a więc super kierunek dla spokojnego odpoczynku :)
22 maja
Trasa dnia: Angra do Heroismo – Sao Mateus da Calheta – Serreta – Serreta Lagoinha – Serreta – Angra do Heroismo
Do Sao Mateus da Calheta (malutka wioseczka niedaleko Angra do Heroismo) dojechałyśmy taksówką (koszt 6 €), ponieważ autobusy jeżdżą dość rzadko, więc wyszło nam, że mniejsze odległości spróbujemy pokonywać taksówką, z kolei na większe odległości musimy łapać autobus, by zbyt dużo nie przepłacać za transport.
Co jest ciekawego w Sao Mateus da Calheta? Byłyśmy w muzeum wielorybnictwa (znajduje się bezpośrednio w porcie tej miejscowości), ale nic ciekawego tam nie zobaczyłyśmy, więc naszym zdaniem nie warto tam iść. Oprócz muzeum w Sao Mateus da Calheta tuż przy wjeździe do portu znajduje się restauracja Beira Mar, którą na pewno warto uwzględnić w planach pobytu na wyspie. Na pierwszy rzut oka budynek wcale nie przypomina restauracji, ale zdaniem miejscowych jest to najlepsze miejsce na kolację na całej wyspie. Cóż, możemy tylko potwierdzić, że podawane jedzenie jest przepyszne, z kolei ceny są najniższe ze wszystkich, które widziałyśmy na Azorach. Np. pokaźnych rozmiarów drugie danie z różnymi gatunkami ryb kosztuje 8-12 €, koszt zupy 1,5 – 3 €, a co ważniejsze wszystkie owoce morza są naprawdę świeże (nieraz widziałyśmy, jak tuż przed otwarciem restauracji pracownicy wnosili jeszcze mokre i prosto z portu różnego rodzaju mięczaki).
Ciekawe spostrzeżenie, że na Azorach wciąż przestrzegają zasady, że dania ciepłe podaje się w restauracjach wyłącznie od 12 do 15 godz. i potem od 18.30 do 23. Być może mało jeszcze w swoim życiu podróżowałam, ale przyzwyczaiłam się do tego, że w Europie za pieniądze (żeby nie było ;)) dla turystów robione jest wszystko. Pasuje każda godzina, by turystę nakarmić, byle by na tym można było zarobić. :D Cóż, mieszkańcom Azorów chyba na tym nie zależy. Nieważne, że turysta jest już głodny o 16-17 godz., musi i tak swoje odczekać do 18.30, a nieraz i do 19 godz., zależy od restauracji. ;) Otóż wiele razy musiałyśmy czekać, aż nam „łaskawie” otworzą restaurację… Dziwne uczucie, jak się siedzi pod restauracją albo jeszcze lepiej trzeba ustawić się w kolejkę, by w końcu się najeść (przed ww. Beira Mar kolejki były zawsze, dlatego warto pomyśleć o wcześniejszej rezerwacji, chociaż nam akurat zawsze udawało się znaleźć jakieś wolne miejsce) :D
Szlak pieszy Serreta Lagoinha zaczyna się i kończy w miejscowości Serreta. Do wioski Serreta dojechałyśmy autobusem (koszt biletu ok. 3 €), miejscowi, którzy jechali wraz z nami w autobusie, zadbali o to, by kierowca zatrzymał się dokładnie przed wejściem na szlak. Gościnność mieszkańców Azorów robi naprawdę duże wrazenie! :)
Serreta Lagoinha jest to malutkie jezioro, które znajduje się dość wysoko npm. Droga do jeziora powinna była nam zająć 2-3 godz. (7 km), jednak zajęła nam sporo więcej, ponieważ trochę pobłądziłyśmy i ostatecznie szłyśmy swoim „szlakiem”. :D Sam w sobie szlak nie jest trudny, prowadzi przez las, na otwartych przestrzeniach widać ocean, a nawet wyspę São Jorge. W ciągu całego dnia na szlaku widziałyśmy tylko 2 turystów, resztę czasu byłyśmy tylko my i las, ptaki, przepiękne widoki i szum oceanu… ;)
23 maja
Trasa dnia: Angra do Heroismo – Praia da Vitoria – Baias Agualva – Biscoitos – Sao Mateus da Calheta – Angra do Heroismo
Trasę tego dnia również odbyłyśmy częściowo autobusem (do Praia da Vitoria, koszt biletu ok. 2-3 € + z Quatro Ribeiras do Biscoitos i potem z powrotem z Biscoitos do Sao Mateus da Calheta), częściowo taksówką (z Praia da Vitoria do początkowego punktu pieszego szlaku Baias Agualva – koszt taksówki 15 €).
Praia da Vitoria jest to również niewielkie miasto, jeszcze mniejsze niż Angra do Heroismo. Jest tam dość duża piaszczysta plaża i to byłoby na tyle. W każdym razie spędziłyśmy tam niewiele czasu, zaliczyłyśmy spacer przez centrum, zajrzałyśmy na miejscowy targ rybny i to tyle.
Z kolei pieszy szlak Baias Agualva w rzeczywistości był o wiele ciekawszy, niż spodziewałyśmy się. Jest to bardzo malowniczy szlak wzdłuż wybrzeża. Stopień trudności jest prawie żaden, może na początku jest nieco trudniejsze podejście w górę. Natomiast w większości jest to po prostu przyjemny spacer, podczas którego można wypatrywać mewy oraz płynące gdzieś daleko stateczki. Jest tam naprawdę bardzo ładnie, więc polecam tę wędrówkę ;)
W Biscoitos warto zobaczyć, a może też i wykąpać się w Piscinas naturais dos Biscoitos. To są tzw. „baseny naturalne”, czyli coś w rodzaju zatoki/basenu, które są oddzielone od reszty oceany oraz większych fal kamieniami. Dodatkowo jest zapewnione bezpieczne zejście do wody. Przy ciepłej pogodzie jest tam sporo kąpiących się osób.
Do wody ostatecznie nie weszłyśmy, ale za to spróbowałyśmy miejscowe lody Quinta dos Açores. Coś w tych lodach jest, mają swój specyficzny smak. Może to kwestia mleka od szczęśliwych azorskich krów?! ;) Warto w każdym razie spróbować! Fabryka Quinta dos Açores znajduje się niedaleko Angra do Heroismo, dlatego chętni mogą kupić te lody nie tylko w sklepach, ale też w kawiarni tuż przy fabryce :)
Chciałabym zwrócić również uwagę na kolorowe domki Azorczyków. Bardzo nam się podobają! Prawie na wszystkich domach jest wbudowana płytka z obrazem jakiegoś świętego, myślę, że pewnie chodzi o opiekuna tego domostwa. Wszystkie domy są oczywiście zadbane oraz wywołują naprawdę pozytywny nastrój :)
Dzień wydawałoby się, że już kończy. Mogłabym wspomnieć o zaliczonej jeszcze tego dnia kolacji w Sao Mateusz w restauracji Beira Mar, ale tak się złożyło, że to nie było jeszcze wszystko, jeżeli chodzi o różnego rodzaju doświadczenia i wrażenia ;)
Okazało się, że z powodu nadchodzących Świąt Zesłania Ducha Świętego na ulicach wioski została zorganizowana najprawdziwsza miejscowa korrida! Na szczęście na Azorach nikt nie męczy byków. Miejscowa korrida polega na tym, że uwiązany i przetrzymywany na bardzo długiej linie przez 6-7 facetów byk jest wypuszczany na ulice wioski, by gonić tych śmiałków, którzy odważą się go drażnić albo po prostu wejść mu w drogę. Ile było emocji… Otóż z ciekawości podeszłyśmy, by zobaczyć, jak to widowisko wygląda. Zaznaczę, że byłyśmy całkiem daleko od byka, jak też obserwowałyśmy imprezę z pewnej wysokości, ponieważ byłyśmy na pewnym podwyższeniu. Niespodziewanie facet, który uciekał przed bykiem, jakimś cudem wskoczył albo został wciągnięty przez innych ludzi na to podwyższenie, na którym między innymi my byłyśmy. I co myślicie? Byka to nie zatrzymało! Byk również wskoczył na to podwyższenie i zaczął biec w naszą stronę… Emocje sięgały zenitu, pięta nie nadążały za resztą ciała, ponieważ kto wiedział, że byk potrafi tak wysoko skakać?! :D Oczywiście, nikomu nic się nie stało, ale na pewno już wiemy, dlaczego korrida jest tak lubiana wśród Azorczyków i nie tylko ;)
24 maja
Trasa dnia: Algar do Carvao – dookoła wyspy
Tego dnia wynajęłyśmy samochód (Fiat Panda z firmy Ilha Verde przez Economy Car Rentals). Ilha Verde spodobała nam się zdecydowanie mniej, niż poprzednia firma w Ponta Delgada. Samochód, jeżeli nie chcesz dopłacać, trzeba było odbierać bezpośrednio na parkingu firmy Ilha Verde, zawsze był blokowany depozyt na karcie kredytowej, a co gorsze ściągnięcie blokady następowało jakieś 7 dni po oddaniu samochodu. Więcej minusów, na szczęście, nie było.
W ciągu dnia zdążyłyśmy pojechać nie tylko do jaskini Algar do Carvao, ale też zrobić kółko wokół większej części wyspy, zatrzymując się i podziwiając większość punktów widokowych. 1 dzień w zupełności wystarcza, by objechać wyspę dookoła. Jeżeli ktoś planuje piesze wędrówki, to taniej jest dojechać do szlaków autobusem albo taksówką.
Algar do Carvao jest to ogromna jaskinia, a dokładniej krater powulkaniczny, który obowiązkowo trzeba zobaczyć, będąc na Terceirze. W jaskini można podziwiać stalagmity i stalaktyty, na samym dole znajduje się jezioro, które latem często wysycha, a zimą znowu się pojawia. Wejście do jaskini kosztuje 5 € albo 8 €, jeżeli kupić bilet łączony na zwiedzanie 2 jaskiń (Algar do Carvao oraz Gruta Natal).
Niedaleko od Algar do Carvao znajduje się Furnas do Enxofre – cos podobnego do Furnas na wyspie Sao Migiel, ale znacznie mniejsze, jeżeli chodzi o rozmiar. Z ziemie przez szczeliny wydobywa się para siarki oraz dym, które są oznaką tego, że region jest wciąż aktywny sejsmicznie.
Najważniejsze wydarzenia dnia, które mogłyśmy zobaczyć, to liczne procesje z powodu Świąt Zesłania Ducha Świętego. Z przewodników turystycznych wiedziałyśmy, że na Azorach jest bardzo mocny kult Ducha Św., ale żeby aż tak… Zacznę od tego, że mają 2 dni wolnego z powodu tego świętego, nie mówiąc już o tym, że wiele osób świętuje przez cały tydzień. W cukierniach piecze się specjalne ciasta, słodycze…
Każda rodzina powinna mieć własną koronę św. Ducha, z którą potem w procesji idzie najmłodszy członek tej rodziny.
Wiele rodzin najpierw zdobi, a potem czeka na procesję w specjalnych wozach…
Zgodnie z tradycją tego dnia po procesji wszyscy dostają chleb jako symbol tego, że należy dzielić się z potrzebującymi. Z kolei po zakończeniu liturgii wszyscy mieszkańcy udają się do kapliczek św. Ducha, by tam wraz ze wszystkimi świętować ważne dla nich święto.